niedziela, 8 czerwca 2014

Zwój

Witam, dosyć dawno mnie tu nie było, cóż... czasem tak bywa. Napisałam nieco więcej w swoim zeszycie, rozdziały są dłuższe, weny nieco przybyło. Nie wiem jednak czy ktoś jeszcze w ogóle tu zagląda i czy będzie to czytał. jeśli tak byłabym wdzięczna o danie jakiegoś znaku, może być nawet proste "czytam". Jeśli nie... wiele historii mam w swoim pamiętniku, zeszytach... Jeśli one mogą być tylko i wyłącznie dla mnie to ta historia także.  Jeśli dacie mi znak nowe notki zaczną pojawiać się już na początku wakacji, ewentualnie po egzaminach zawodowych, które kończą się 16 czerwca. To jak? ;)

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie mnie, czy też opowiadania zapraszam serdecznie, chętnie odpowiem http://ask.fm/KellyGold

A w nowych rozdziałach:
1. Więcej Hidana
2. Dużo Akatsuki
3. Misje i liczne walki
i inne...

Ciao.

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 8

    Z zadumą obserwował oczy dziewczyny, w których błyszczał shingan, jej zmarszczone brwi, zaciśnięte usta i pierś unoszącą się szybko, w nerwowym oddechu.
   Prychnęła wściekle, gdy nie odpowiedział i poderwała gwałtownie mocniej zaciskając pełne, bladoróżowe wargi przez co blizna, na lewym policzku, znacznie się uwydatniła.
    Kolejny raz, czwarty, w tym miesiącu, spojrzał na nią nie jak na dziecko, którym się opiekował, a jak na kobietę, którą przecież była. Piękna, wściekła, ale i zaintrygowana jego słowami... Niczym bogini zemsty, którą zirytowało nieposłuszeństwo marnego śmiertelnika, a on takowym nie był!
-Uspokój się, Shi- rozkazał lodowatym, aksamitnym szeptem. Umilkła, patrzyła na niego z żalem, jednak pod jego zimnym, nieugiętym spojrzeniem spuściła wzrok zawstydzona swoim zachowaniem.
-Wybacz, Madara- sama- oznajmiła zdrętwiałymi wargami, z nagłym zainteresowanie obserwowała swoje stopy ukryte w miękkich, skórzanych butach.
-Znałem twojego ojca, Shi- zaczął matowym głosem. Uniosła wzrok zaskoczona i wyprostowała się oczekując dalszego ciągu.- Widziałem jak działa shingan, niezwykłe kekkei-genkai muszę przyznać.
-Kiedy?
-Wiele, wiele lat temu, gdy odszedłem z Konohy.- Wpatrywała się w mężczyznę zaniepokojona.
-Nie rozumiem....
-Mordowano ludzi posiadających shingan, który pozwalał im nie tylko kontrolować zmarłych i wprowadzać w iluzję, ale dobrze opanowany zapewniał także wieczność.  Posiadacze przestawali się starzeć w wieku dwudziestu pięciu lat.
   W zamyśleniu i ciszy przetwarzała zasłyszane informacje. Czy to znaczy, że wkrótce nie będzie mieć nikogo? Zamrugała gwałtownie starając się pozbyć napływających do czarnych oczu łez. Nie chciała samotności. Nie pragnęła śmierci najbliższych, jeśli tak mogła nazwać Sasuke, Hidana i Madarę, który odejdzie z jej życia jak tylko będzie miał jej dosyć, nie chciała tracić już nikogo!
-Nie będziesz sama chyba, że gdy opanujesz wszystko, co mam ci do przekazania, odejdziesz- oznajmił, czytał z jej oczu jak z otwartej księgi.
-Mistrzu- mruknęła oburzona. W odpowiedzi wywrócił oczami wywołując głośnie prychnięcie.- Dziękuję- dodała po chwili, zarumieniła się przy tym nieznacznie. Skinął wolno głową zaintrygowany jej reakcją, odkąd skończyła trzynaście lat, nigdy się przy nim nie czerwieniła.
   Wahał się jedynie przez ułamek sekundy. Przyciągnął do siebie fioletowowłosą, która oszołomiona takim obrotem spraw nie zareagowała, jedynie sztywno wpadła w objęcia założyciela klanu Uchiha.
-Madara- sama- mruknęła bez namysłu. Pochylił się nieco i musnął różane wargi następnie przesuwając po nich koniuszkiem języka co wywołało gwałtowny protest i mocniejszy rumieniec. Puścił ją pozwalając odskoczyć, a gdy to zrobiła spuścił wzrok. Właściwie... nie planował tego robić, przynajmniej jeszcze nie teraz... Spojrzał na nią z wahaniem i zacisnął wargi widząc jej usta zasłonięte dłonią oraz czerwone rumieńce oblewające twarz.
-Wybacz mi, Shi- mruknął niepewny jej reakcji.
-Sasuke wraca- odpowiedziała chłodno. Opuściła dłoń i podniosła wzrok, a na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech.- Zmęczony, braciszku?- zagadnęła uśmiechając doń złośliwie, obecność chłopaka znacznie ją uspokoiła. Wylądował przy nich z gracją, jedynie nieco zmęczony i przeciągnął lekko.
-Gotowe- oznajmił.
-W porządku, od- urwał, wyczuł w pobliżu obce chakry.
-Doprawdy?- Przerwał mu spokojny głos. Dziewczyna drgnęła szybko odwracając się w stronę jego właściciela i zmarszczyła brwi. Na przeciw niej stał lider Akatsuki, rudowłosy Pein,po jego obu stronach natomiast dwóch mężczyzn ukrytych pod sakkatami.
Koniec części I
****
Witajcie, wybaczcie, że dopiero teraz, mogłam zeszytu szukać do bólu skoro zostawiłam go u babci xd Zapraszam na mojego nowego bloga ouat-by-kelly.blogspot.com oraz jeśli oglądacie seriale (OUaT, The Walking Dead, Słodkie kłamstewka i Supernatural) na nowo otwarte forum  http://serialifani.e-fora.pl/

piątek, 1 marca 2013

Informacja

Wybaczcie,zgubiłam gdzieś nie tylko zeszyt od geografii, ale i od opowiadania. Notka pojawi się jak tylko je znajdę,gdyż mam po kawałku i w tym, i w tym. W takim razie najpewniej w niedzielę lub przyszły piątek. Na razie zapraszam na love-forbes.blogspot.com  oraz na ouat-by-kelly.blogspot.com

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 7


-Walczcie między sobą, na początek taijutsu i broń biała, żadnych technik- rozkazał Madara.
-Oczywiście, mistrzu- odparła, a Sasuke wymamrotał jakieś potwierdzenie.
Stanęli na przeciwko siebie i ukłonili lekko przed sobą bez przerwy mierząc się wzrokiem. Młody Uchiha zaatakował pierwszy, a dziewczyna zwinnie ominęła jego nogę płynnym ruchem trafiając go w ramię. Był dobrym wojownikiem i miał doświadczenie, lecz ona miała je także, poza tym ją szkolili najlepsi.
-Gdy wrócę skończycie walczyć- rzucił mężczyzna znikając w kłębach dymu. Uśmiechając się lekko zaatakowała z półobrotu jednak chwycił ją mocno za nogę i pchnął ją na mokrą trawę. Podparła się rękoma wybijając z ziemi i tylko dzięki swej prędkości uniknęła ciosu w twarz, dłoń, zaciśnięta w pięść, przemknęła milimetr od jej twarzy. Dobyła swej katany ruszając na niego, lecz uskoczył i mieczem płynnie zablokował cios. Mocno machnął wolną ręką trafiając w brzuch dziewczyny. Zachwiała się z sapnięciem, skoczyła na niego z ostrzem. Głośny zgrzyt metalu rozniósł się po polanie wywołując ich lekkie uśmiechy. Noga chłopaka trafiła w jej brzuch, przez co przeleciała przez polanę wbijając się w najbliższe drzewo. Kaszlnęła cicho, wierzchem dłoni otarła krew płynącą z warg i mocniej zacisnęła palce na klindze katany. Ruszyła na chłopaka poruszając się bezszelestnie, zamiast zadać mu cios bronią kopnęła go w bark odrzucając od siebie na kilka metrów, a gdy wylądował na ziemi natarła na niego mieczem. Zablokował jej ostrze swoim, po polanie rozszedł się znów nieprzyjemny zgrzyt metalu. Siłowali się bez słów, by po chwili dziewczyna odskoczyła w tył pozwalając mu wstać. Jak tylko się podniósł zaatakowała znów powalając go na ziemię i, nim zdążył się zablokować płynnym ruchem przyłożyła mu ostrze do gardła.
-Dosyć.- Z kpiącym uśmiechem pojawił się przy nich Madara.- Przegrałeś, Sasuke.
-Miałem godnego przeciwnika- odpowiedział. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko na jego słowa zadowolona z siebie i podała mu dłoń, którą zaraz uścisnął.
-Walka z Tobą, to przyjemność, Uchiha- oznajmiła mu beztroskim tonem, w odpowiedzi skinął jej głową.
-Koniec rozmów- skarcił ich.- Sasuke, dwa okrążenia wokół wioski, nie daj się zauważyć, a następnie pięćset pompek.
-Tak... mistrzu- dokończył z wahaniem, ruszył wykonać polecenie. Madara skinął głową z wyraźnym zadowoleniem zaraz jednak zwrócił swoją uwagę na dziewczynę ruchem dłoni wskazując, by usiadła. Bez szemrania wykonała rozkaz czekając na dalsze polecenia.
-Dobra robota- pochwalił ją krótko.
-Dziękuję, mistrzu- odpowiedziała rumieniąc się nieznacznie, rzadko zdarzała się pochwała z jego ust.
-Spróbuj jeszcze raz- rozkazał, doskonale wiedziała, o co mu chodzi. Usiadła wygodniej i rozluźniła się.
-Shingan!- Jej oczy rozbłysły głęboką czernią, w której pojawiło się kilka malutkich, białych kropeczek. Wyciągnęła dłoń przed siebie i nabrała głośno powietrza starając się odwrócić bieg chakry jak wcześniej uczył ją Madara. Gdy poczuła ból skroni zaczęła nerwowo łapać powietrze, udało się!
-Uspokój oddech, inaczej nic nie zdziałasz.- Wykonała polecenie i dy intensywnie myślała o śmierci poczuła jak ziemia drży. Po chwili z gleby wynurzył się mały szkielet. Przestraszona przerwała wbijając wzrok w mężczyznę.
-Mistrzu?
-Wiewiórka- wyjaśnił z kpiną. Prychnęła niezadowolona. Wiewiórka?! Tyle czasu i chakry, a udało jej się przywołać jedynie szkielet wiewiórki? Nieusatysfakcjonowana skrzywiła się, sensei w ramach pocieszenia trącił ją lekko w ramię, zawsze działało. Mimowolnie roześmiała się cicho i obdarzyła mężczyznę delikatnym uśmiechem.
-Dziękuję, mistrzu. Czy mam spróbować jeszcze raz?
-Na razie nie- odparł.- Nauczę cię odbudowywać całą istotę z tych kości, shingan ma wiele właściwości.- Zmarszczyła lekko brwi.
-Skąd tak właściwie mistrz o tym wie?
____
W sobotę lub niedzielę pojawi się nowa notka, ostatnia notka pierwszego tomu.
Zapraszam serdecznie na mojego nowego bloga o baśniach braci Grimm, na podstawie serialu Once Upon a Time. www.ouat-by-kelly.blogspot.com

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 6

- Jestem Madara Uchiha- oznajmił suchym tonem stojący mężczyzna.- I za nim spytasz, tak, ten Madara. Mimo tego co słyszałeś, widziałeś i wiesz, Itachi nie zabił naszego klanu z własnej woli.- Kontynuując włączył swojego niezwykłego sharingana. Sasuke drgnął i zacisnął zęby zirytowany nie przerywał jednak czując respekt do rozmówcy, tylko jedna osoba mogła mieć takiego sharingana.
-Spokojnie, Sasu-chan- wyszeptała mu do ucha, chwyciła jego dłoń i lekko zacisnęła na niej palce. Mimo, że znali się dopiero od miesiąca byli dla siebie niczym rodzeństwo, więc teraz skinął głową starając się uspokoić.
-Myślę, że powinieneś z nim porozmawiać- dodał. Sasuke milczał nieco pobladły, lecz zadowolony z towarzystwa dziewczyny, szczęśliwy z jej wsparcia, ale wściekły i zasmucony informacjami uzyskanymi od przodka.
-Shi?- Młody Uchiha spojrzał na nią, mimo że podjął już decyzję chciał znać jej zdanie, nie była w końcu kolejną irytującą, uganiającą się za nim dziewuchą, a młodą, nieśmiałą dziewczyną, która była dla niego jak siostra i wspierała go, uczyła nowych technik.
-Popieram mistrza- odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.
-Pytanie jednak, czy czujesz się na siłach, by z nim porozmawiać?- dorzucił na koniec mężczyzna.- Zjem śniadanie w sypialni, Shinda.- Zniknął w wymienionym przez siebie pomieszczeniu na pożegnanie skinąwszy, im dłonią.
-Dobrze, mistrzu- wymamrotała pod nosem.- Przepraszam, Sasuke, muszę iść do kuchni.- Pocałowała go w policzek i gdy zamyślony pokiwał głową poszła przygotować posiłek.
   Zaniosła do sypialni "grzecznego chłopca" talerz pełen naleśników wraz z kubkiem zielonej herbaty, a resztę śniadania przyniosła do salonu i stawiając na stoliku usiadła przy młodym potomku klanu Uchiha.
-Po tylu latach nienawiści- stwierdził chłopak matowym tonem.
-On zrozumie- odpowiedziała  łagodnie.- Żyjesz, bo Itachi Cię kocha, kocha ponad własne życie.
-Poświęcił wszystko, by w zamian dostać nienawiść.
-Nie myśl tak o tym, dostał ją, ponieważ jej potrzebował, musiałeś go nienawidzić, by przeżyć- zauważyła ciepłym tonem. Umilkł. Obserwowała go ze spokojem czekając aż znów coś powie.
-Siostrzyczko...- zaczął po pewnym czasie. Drgnęła ze zdumieniem. Czy on właśnie nazwał ją siostrzyczką? Tak po prostu? Przemknęła zwinnymi palcami po jego czuprynie zaniepokojona, czarne oczy, dotąd lodowate, przez ułamek sekundy błysnęły niepewnością.- Myślisz, że on mi wybaczy?
-Jeśli sobie wybaczysz, to uzyskasz jego przebaczenie i odzyskasz brata- odpowiedziała z namysłem i powagą. Starała się dobrze mu radzić jednak nie była pewna swych słów. Od dawna mieszkała w lesie, nie zbliżała się do Ame i nie znała wielu ludzi, raptem Hidana, Sasuke i Madarę. Znała ich w miarę dobrze, przebywała z nimi i rozmawiała, poza tym czasem w snach pojawiały się dziecięce zabawy z małą dziewczynką z Wioski Ukrytej w Snach... nie pamiętała nikogo więcej, nawet rodziców,a pozostałych ludzi znała jedynie z opowieści mistrzów i młodego Uchihy.
*** 
- Koniec lenistwa, za godzinę widzę was na treningu- rozkazał Madara znikając w kłębach szarego dymu. Uspokojony Sasuke podniósł się z ociąganiem i uśmiechnął lekko, wręcz niewidocznie, podając dłoń przyjaciółce. Podniosła się z wdziękiem, z jego pomocą i roześmiała cicho otaksowawszy go wzrokiem.
-Czas się ubrać, Sasu- chan- oznajmiła rozbawiona.- Już dawno po południu- dodała targając mu włosy, po chwili odwdzięczył się tym samym. Skinął głową i każdy ruszył do jednej z dwóch, małych łazienek.
   Zamknęła za sobą drzwi pomieszczenia i ubrała wygodne, ciemne spodnie. Na stopy założyła czarne, skórzane buty, do pasa, z prawej strony, przypięła katanę, a z lewej mały sztylet ze znakiem klanu Uchiha, który na piętnaste urodziny otrzymała od  mistrza, powiedział jej wtedy, że stała się prawdziwym, potężnym shinobi. Z dumnym uśmiechem ukryła bronie pod szarą tuniką, z rozcięciami po obu bokach i związawszy włosy w ciasny warkocz przeniosła się na polanę służącą, im za pole treningowe. Bezszelestnie wylądowała środku owalu, a jej nogi lekko opadły na mokrą, od wiecznie padającego deszczu, trawę.

____
Pewnie, że mogę powiadamiać Cię o nowych notkach! Dziś dedykuje wszystkim czytelnikom. Pozdrawiam, Kelly.

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 5

  Dedykacja dla Neko Fuyu oraz mojej Sunny ^^.
_____
    Po opatrzeniu potomka mistrza pozwoliła mu spać na łóżku dla siebie zaś wybrała  kanapę, gojenie rany musiało poczekać aż nie odbuduje się jej chakra. Wykąpana i ubrana w czarną piżamę położyła się na niewygodnej sofie okrywając czarną kołdrą przeznaczoną dla Madary. Zamknęła oczy zasypiając szybko, lecz lekko, z nieprzewidywalnym gościem w domu musiała być czujna, mimo że był ranny  pochodził z klanu Uchiha, a ich gorąca krew mogła spowodować jej szybką, ale bolesną śmierć.
     Nad ranem obudził ją hałas w kuchni, przez co zaskoczona poderwała się i zaplątując w pościel spadła na dywan.Z prychnięciem wydostała się z kołdry odkładając ją na kanapę, chwyciwszy mały, smukły sztylet ruszyła do pomieszczenia. Weszła do kuchni, w której zastała zaskakujący widok. Młody Uchiha stał w pobliżu lodówki zirytowanym wzrokiem patrząc na otwartą szafkę, mruczał pod nosem przekleństwa starając się wytrzepać z włosów mąkę. Dzięki wychowaniu przez najlepszych nie zaczęła chichotać co także było dla niej nieco dziwne, zwykle nie była taka...
-Walka z patelnią?-spytała go cicho i uśmiechnęła się delikatnie. Rozejrzał się wokół niezadowolonym wzrokiem, a po jego minie poznała, że raczej nie takiego efektu oczekiwał.
-Byłem głodny- wyjaśnił jej niechętnie.
-Tak, to wszystko tłumaczy- potwierdziła nieco zgryźliwie. Prychnął pod nosem, bezszelestnie zjawiła się przy, nim i zaczęła wytrzepywać z jego hebanowych włosów, ostro kontrastującą z nimi, białą mąkę.
Po chwili żmudnej pracy cofnęła się o krok przyglądając mu z zadumą. Potomek Madary był do niego niezwykle podobny, te same rysy twarzy, wąskie usta i głębokie, ciemne oczy obserwujące otoczenie z, mrożącym krew w żyłach, chłodem.
     Z westchnieniem zajęła się robieniem jajecznicy przedtem wskazując mu jedno z krzeseł przy małym stole. Zajął siedzenie obite miękkim, szarym materiałem i wbił w nią spokojny zamyślony wzrok.
-Jak zjemy zajmę się twoją raną- powiadomiła go. Postawiła przed chłopakiem talerz z jajecznicą, pomidorem, papryką oraz ogórkiem i ze swoim posiłkiem usiadła na przeciwko.
    Gdy zjedli pozmywała wyganiając chłopaka do sypialni, by odpoczął. Wzięła gorący prysznic uspokajając swoją szalejącą chakrę i  ubrała brązowe, wygodne spodnie, do których bez problemu przyczepiła ostrą katanę z lewego boku, a z prawego mały sztylet, aby następnie ukryć broń pod luźną szarą bluzką z rozcięciami ułatwiającymi walkę. Wsunęła na stopy miękkie buty z czarnej skóry i zajęła się czesaniem włosów, spinaniem ich w ciasny warkocz.  Weszła do sypialni, gdzie, na jej turkusowej pościeli, siedział młody Uchiha czekając aż dziewczyna zajmie się jego raną, z boku leżał zwinięty, okrwawiony bandaż. Zmarszczyła lekko brwi spoglądając na krew i umywszy ranę dotknęła ręką jego boku, drobną dłoń otuliła zielona, lecznicza chakra, obrażenia znikały z każdą chwilą.
**Miesiąc później**
    Przeciągnęła się leniwie, na co leżący pod nią chłopak  mruknął protestując i otworzył oczy, nie lubił spać na jej wąskim łóżku uznał jednak, że  jest lepsze niż kanapa w salonie.
-Wybacz Sasu-chan- zamruczała leniwie, położyła się znów na, nim. Prychnął cicho i zamknął oczy, lecz trzask zamykanych drzwi sprawił, że oboje wstali.- Mistrz!- krzyknęła wypadając z sypialni. Prawie wpadła na mężczyznę jednak cofnął się o krok łapiąc ją mocno w talii. Uśmiechnęła się pod nosem zauważając, że nie ma maski. Patrzył na nią chłodno, lecz z sympatią ubrany w ciemne spodnie i czarną koszulę, która opinała się lekko na jego wysportowanej sylwetce.
-Powiemy prawdę Sasuke- mruknął do niej cicho.
-Jesteś tego pewien, mistrzu? To może źle się skończyć- westchnęła.
-Co może się źle skończyć?- Lodowaty głos najmłodszego z obecnych rozniósł się po przytulnym pomieszczeniu.- I jaką prawdę mam znać?- dodał, patrzył na nich z wyczekiwaniem.
- Usiądź, Sasuke- rozkazał mężczyzna, a ten chcąc nie chcąc wykonał polecenie. Alyssa zajęła miejsce przy ,nim niepewna jak chłopak może się zachować miała jednak nadzieję, że podejdzie do prawdy ze spokojem, spojrzy na nią trzeźwym okiem i zrozumie zamiast reagować impulsywnie i unosić się dumą.
_____
Pozwólcie,że spytam, od tak, z ciekawości...Czyta to ktoś może? Jeśli tak będę wdzięczna jeśli powiadomicie mnie o swojej obecności. Poza tym, jak już pisałam... księga pierwsza jest krótka, do jej końca zostały jeszcze trzy rozdziały.   

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 4

  Notka z dedykacją dla mojej Sunny, zakupy z Tobą pozwoliły mi znaleźć wenę na księgę drugą ^^

     Siedzieli  naprzeciw siebie na mokrej od deszczu polanie,jednak nie przeszkadzało, im to. Całkowicie skupieni na sobie i chakrze nie zwracali uwagi na zimne krople uderzające w ich ciała, a wręcz przeciwnie woda rozluźniała ich ułatwiając skupienie się. Dotąd brązowe, duże oczy otulone ciemnymi, długimi rzęsami zmieniły swą barwę na niesamowicie głęboką czerń, w której jednak migotały malutkie, białe punkciki. Mężczyzna przypatrywał się jej w zamyśleniu zastanawiając czy, gdy ona opanuje swoje kekkei genkai, pójdzie w ślady swojego opętanego rządzą władzy ojca, którego priorytetem było zamordowanie wszystkich, potencjalnych przeciwników.
-Shingan- mruknął cicho jakby do siebie, wspominając dawny wykład, przedstawiony, im przez Hashiramę, który odkrył jak niebezpiecznym jest on darem.- Wysuń dłoń przed siebie i myśl o śmierci, która wydarzyła się na tej polanie.- Posłusznie wykonała rozkaz wysuwając przed siebie dłoń jednak mimo zużycia sporej ilości chakry nic się nie wydarzyło. Z westchnieniem włożyła fioletową rękawiczkę na obolałe, zmarznięte palce.
-Nie ma co się łudzić, nie wierzyłem, że na dzień dobry ci się uda, nie jest łatwe do przebudzenia, a tym bardziej do kontrolowania- stwierdził ze spokojem i chwycił nadgarstek dziewczyny.- Jednak ból oczu minie na pewien czas, musisz odpychać napływającą do nich ilość chakry.- Chwycił ją w pasi pomagając wstać jednak zaraz runął z nią na ziemię ukrywając twarz w fioletowych włosach, w pobliżu wbiła się w ziemię katana. Zmarszczyła brwi widząc wygrawerowany na niej symbol klanu Uchiha,  więc mężczyzna.... Który? I jak to możliwe, że wcześniej go nie wyczuli? Z niezadowoleniem podniosła się zwinnie z ziemi zasłaniając przy tym twarz towarzysza obszernym kapturem czarnego płaszcza.
-Kim jesteście?- spytał chłodno przybysz. Przed nimi stał wysoki, czarnowłosy, mniej więcej  dziewiętnastoletni chłopak, o karym, lodowatym spojrzeniu. Spod jego ciemnobrązowego płaszcza wystawał kołnierz białej koszuli oraz nogawki ciemnych spodni, chwycił swoją broń i zacisnął na niej palce patrząc uważnie.
-Aly, a ty?- spytała z kpiną, a  jej długimi fioletowymi włosami szarpnął gwałtowny wiatr.
-Aly, jaka? Jestem Sasuke, Uchiha Sasuke.- Przedstawił się spoglądając nieufnie, gotów do obrony.
-Miło nam cię poznać, Sasuke- san- mruknęła udając, że nie słyszała pytania. Towarzyszący jej mężczyzna, mimo że dalej ukrywał twarz uniósł dłoń nie pozwalając dziewczynie powiedzieć nic więcej.
-Jestem Madara, a ta niesamowicie gadatliwa- spojrzał na nią zgryźliwie- to Alyssa Shinda- oznajmił lodowatym tonem. Tym razem Alyssa nie zadrżała, stała twardo u boku mistrza z kamiennym wyrazem twarzy obserwując najmłodszego członka jego klanu. Zmarszczyła lekko nos, wiatr zawiał jej prosto w twarz przynosząc zapach, który doskonale poznała, nim ukończyła siedem lat, tak zawsze pachniał Hidan wracając wieczorami....
-On krwawi, mistrzu- mruknęła cicho. Starszy Uchiha skinął głową w zastanowieniu, po chwili zrozumiał dlaczego jego potomek jest ranny.
-Zabiłeś Orochimaru- stwierdził ze spokojem, a chłopak zawahał się nieco, nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył.- Zajmij się, nim, Shinda. Wrócę za kilka dni, dbajcie o siebie.- Obdarzył oboje spojrzeniem, które nie pozwoliło, im na protest, skinęli posłusznie głowami. Gdy mężczyzna zniknął warknął wściekły, czemu tak właściwie go słuchał? Głos...tak podobny do głosu jego ojca i brata,a ponadto spojrzenie przeszywające go na wskroś... Pierwszy raz od dawna się przestraszył,  w dodatku osoby, która ukrywała swą twarz jednak...czy w oku wystającym spod kaptura nie pojawił się czerwony blask?  Nie wykłócał się, ba! Właściwie nie miał nawet dokąd iść, a przecież w razie zagrożenia poradzi sobie z dziewczyną bez najmniejszego problemu... Czyż sam jeden nie pokonał Orochimaru? Dał mu radę, więc czemu miałby przegrać ze zwykłą dziewczyną?
     Zachwiał się od utraty krwi, a ona po prostu stała, patrzyła i czekała, niepewna w kontaktach z obcymi i przyzwyczajona do samotności, pewna siebie była stojąc u boku mistrza.
-Pomogę, jeśli chcesz...- zaproponowała cicho, opadł na kolana mocno zaciskając palce na klindze miecza. Milczał, nie zamierzał prosić się o pomoc. Filetowowłosa nie czekała jednak na odpowiedź, znalazła się przy,  nim bezszelestnie i ujmując go pod ramię przeniosła ich do swojej sypialni.
-Usiądź, Sasuke-san, przyniosę maść- poleciła poważnym głosem i szybko zniknęła w łazience przedtem wskazując mu łóżko, zaścielone turkusową pościelą.
     Gdy wyszła rozejrzał się wokół, wąskie łóżko jako jedyne rozświetlało pokój, który utrzymany w czerni i ciemnym brązie sprawiał nieco ponure wrażenie. Mebli było tu niewiele, zarówno szafka nocna jak i komoda, stojąca pod oknem, zasłoniętym czarnymi kotarami, wykonane były z ciemnego drewna. Westchnął boleśnie i opadł na poduszki przymykając zmęczone oczy, rana przy każdym ruchu dawała o sobie znać, więc  z niechęcią przyjął pojawienie się dziewczyny. Alyssa chłodnymi dłońmi podwinęła mu koszulkę i oczyściwszy ranę zszyła ją na koniec nakładając kojącą maść. Nie zwracając uwagi na lodowate milczenie chłopaka ze spokojem owijała go bandażem, w końcu tego życzył sobie Madara, a życzenia mistrza należy spełniać.
***
Hm...i jak? Therize, Arisa doskonale wie jak zachowuje się Sasuke w tym tomie i nie składała zażaleń więc mi się tu nie żal tylko rusz cztery litery i pisz to co masz u siebie dodać!

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 3

      Przymknęła lekko oczy widząc jak Tobi otwiera swoje i przeciągnęła się leniwie. Uchyliła nieznacznie powieki, gdy chłodne palce przemknęły po bliźnie wywołując mrowienie policzka.
-Wiesz kim jestem, czyż nie?- Ni to stwierdził ni zapytał "grzeczny chłopiec".  Drgnęła lekko, jego głęboki, aksamitny głos przeszył ją na wskroś.
-Madara- sama, założyciel klanu Uchiha, współzałożyciel Konohy, najpotężniejszy z posiadaczy sharingana- odpowiedziała mu cicho.- Ludzie jednak mają niekoniecznie dobre opinie...- dodała. Przymknął oczy i skinął głową, lecz przez jego wargi przemknął grymas niezadowolenia.
- Nauczyłem cię znacznie więcej o wielu shinobi, Shinda- skarcił ją. Wzdrygnęła się spuszczając wzrok.
- Przepraszam, Madara- sama.- Siedząc sztywno przeczesała palcami swoje włosy.- Hashirama Senju, z którym założyłeś wioskę, został wybrany hokage,a Uchiha z wolna odsuwano od władzy. Wyzwałeś go na pojedynekm jednak odniosłeś porażkę nie otrzymawszy pomocy od własnego klanu i poniżony opuściłeś wioskę. To duży zawód prawda? Ja nigdy nie zgo...- urwała czując jak prawy policzek przeszywa ból.- Wybacz, Madara- sama- wyszeptała. Unikała lodowatego wzroku mężczyzny chłodną dłonią dotykając policzek, który od mocnego ciosu pulsował boleśnie.  Podniosła się i skierowała w stronę chaty, ukrytej wśród drzew, by przygotować obiad. Obejrzała się nieznacznie przez ramię i westchnęła z ulgą, gdy włożywszy maskę dogonił ją nucąc coś wesołym, dziennym głosem, w pobliżu wyczuła mieszkańców wioski, którzy wybrali się na polowanie do lasu.  Skrywając twarz nie przerażał jej tak bardzo, mimo że nie wiedziała co może uczynić, nigdy nie wiedziała... Był niesamowicie nieprzewidywalny. Westchnęła cicho zamykając za nimi drzwi. Wzięła kąpiel i ubrawszy coś wygodnego przypięła do nogi kaburę ukrywając ją pod luźną, czarną koszulą z rozcięciami po obu bokach, by ułatwić w niej walkę.
    W kuchni szybko przygotowała ramen i podgrzewając go kończyła robić dango, doskonale wiedziała, że Tobi ma słabość do kuleczek z ze słodką fasolką. Nakryła do stołu na koniec stawiając na,  nim dwa kubki herbaty i odwróciła się do niego tyłem chcąc zawołać mistrza, nie krzyknęła przestraszona tylko dzięki treningowi, jaki przeprowadził z nią w dzieciństwie Hidan, gdy uderzyła nosem w klatkę piersiową Uchihy.
-Madara- sama- mruknęła zbita z tropu, poruszał się bezszelestnie, więc nie wiedziała jak długo stał za nią.
-Straciłaś czujność- skarcił ją znów. Zdjął maskę zajmując miejsce, a gdy zaskoczona uniosła brew wskazał jej krzesło po swojej prawej stronie.- Wiesz już kim jestem, więc nie ma potrzeby, by któreś z nas jadło później- wytłumaczył leniwie; usiadła posłusznie uśmiechając się lekko.
-Smacznego, mistrzu- przełamała swoje pałeczki, z szacunkiem czekając aż ten zacznie jeść pierwszy.
-Wzajemni, Shi- odpowiedział zabierając się za posiłek. Westchnęła cicho, nazywał ją śmiercią (Shi), odkąd się pojawił, jakby tak, po prostu nie mógł powiedzieć "Alyssa".... Mimo niezadowolenia nie protestowała, doskonale wiedziała, że to i tak niczego nie zmieni.
-Dziękuję, mistrzu.- Zaczęła jeść  zupę w myślach analizując dzisiejszy trening.
    Pozmywała po ramenie i oparła się o blat szafki czując jak oczy przeszywa ból, obraz tracił na ostrości, kąty się rozmywały, a wiele barw niknęło, zostawała jedynie czerń i biel.
- Kekkei- genkai znów się odezwało- zauważył stojąc  za nią. Chwycił dziewczynę w pasie posyłając w jej ciało nieznaczny strumień chakry.
- Dziękuję- mruknęła, gdy ból minął, po chwili otworzyła oczy i zamrugała szybko.
-Mamy pewność, że się obudził, więc dziś nauczę cię go kontrolować, a przynajmniej spróbuję- stwierdził rozpuszczając włosy dziewczyny, które przed treningiem zaplotła w ciasny warkocz.
-Oczywiście, Mistrzu- odpowiedziała krzywiąc się, rozplecione włosy opadły luźno na wyprostowane dumnie plecy.- Madara- sama- zaprotestowała z niezadowoleniem.

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 2

-Mistrzu- sapnęła  ze zmęczeniem, rozmasowywała palcami bolące skronie.
-W porządku, koniec na dziś- odpowiedział jej dziecinny, wesoły głos.
      Pokiwała lekko głową i usiadła opierając się o rozłożyste drzewo. Zajął miejsce w pobliżu dziewczyny  i przeciągnął się z cichym, wręcz kocim pomrukiem. Wbił w nią wzroku uważnie przenosząc go ze stóp, ukrytych w obuwiu z miękkiej, czarnej skóry, do jej twarzy i zatrzymał się na zmęczonych, lecz radosnych oczach.
-Masz już dwadzieścia lat- mruknął po chwili,
-Miło,że mistrz zauważył- roześmiała się cicho. Na wesołość pozwalała sobie jedynie, gdy kończyli ćwiczenia, zwykle była raczej smętną, zamyśloną osobą, więc jej śmiech satysfakcjonował go wywołując uśmiech na ukrytej pod pomarańczową maską twarzy.- Czas tak szybko mija...- dodała poważniejąc. Zamyślonym wzrokiem błądziła po bezgwiezdnym niebie, z którego blask bił jedynie od, będącego w ostatniej kwadrze, księżyca. Tak wiele już lat nie widziała Hidana będącego jej bratem, ojcem, przyjacielem, towarzyszem i bohaterem. Przymknęła oczy i oddychając spokojnie oddała się, niezbyt szczęśliwym, wspomnieniom.
~Sześciolatka obudziła się w środku nocy kaszląc gwałtownie, z trudem łapała, skażone dymem, powietrze.
-Alyssa!- Głośny krzyk rodzicielki sprawił, że poderwała się z łóżka starając się dojrzeć coś dużymi, załzawionymi oczyma. Matka wpadła do pomieszczenia i chwyciła ją w pasie biegnąc do wyjścia.
   Niska, czarnowłosa kobieta wypadła z płonącej rezydencji trzymając na rękach swoją młodą córkę. Podała jej plecak i wskazała las nerwowo rozglądając wokół.
- Biegnij i nie pozwól, by cię znaleźli, kocham cię- oznajmiła cicho.- I tata także bardzo cię kochał-dodała. Pchnęła dziewczynkę w stronę drzew, a ta posłusznie pobiegła widząc jak matka pada na kolana przebita mieczem.
   Biegła potykając o konary, a gdy upadła w pobliżu jej twarzy błysnęło ostrze, krzyknęła, z wolna wbijało się w lewy policzek sunąc raz w górę, a raz w dół Zacisnęła powieki powstrzymując łzy, marzyła o byciu shinobi, nie mogła sobie pozwolić na ukazanie słabości wrogom. 
   Rozległ się cichy świst, białowłosy mężczyzna, który pojawił się znikąd, przeszył kosą jej napastnika,a ten, by się bronić zabrał sztylet od warg fioletowowłosej i zamachnął się, na oślep, na wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę, który jednak zrobił zwinny unik pozbawiając przeciwnika głowy. Uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy ta, z cichym trzaskiem, uderzyła w ziemię. Nieśmiertelny wytarł dłonie o płaszcz zostawiając czerwone smugi na czarnym materiale. Złapał mocno znieruchomiałą ze zgrozy i bólu dziewczynkę ocierając jej twarz swoim rękawem, uważał na krwawiącą ranę.
-Wszystko jest dobrze- szepnął w stronę dziecka biegnąc w stronę leśnego azylu. ~
     Rozchyliła powieki i rozejrzawszy się wbiła zdumiony wzrok w spokojną twarz o szlachetnych, idealnych rysach, wąskie usta i przymknięte oczy, z których jedno przykryte było  długą, czarną grzywą przypominającą lwią. Przesunęła spojrzenie nieco w bok zauważając leżącą  przy jego dłoni pomarańczową maskę. Nie skomentowała towarzysza, mimo że "Tobi" pokazywał jej jeden ze zwojów klanu Uchiha, który przedstawiał wszystkich członków oraz poznane przez nich techniki. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jak równomiernie unosi się klatka piersiowa śpiącego czarnowłosego mężczyzny. 
___________
Nowa notka jest... Właściwie skończyłam już księgę pierwszą, składa się z prologu i 8 rozdziałów, z których opublikowany został już 2. Pomiędzy księgą pierwszą, a drugą pojawią się przerywniki dotyczące Tobi' ego, Hidana oraz Sasuke. 
I tak, w moim opowiadaniu Tobi to Madara Uchiha, a fakty nie zgadzają się z tymi z mangi i anime, postaram się jednak w miarę zachować kanoniczność postaci... Cóż...jak to mi wyjdzie sami zdecydujcie. Lojalnie uprzedzam, że na początku Sasuke nie będzie kanoniczny,a Hidan nie będzie taki wcale xd

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 1

    Niska, fioletowowłosa dziewięciolatka stała przy zakapturzonej, wysokiej postaci, która opierała się o fontannę trzymając jej drobną dłoń.
- Odgarnij włosy, nie wstydź się swoich blizn, shinobi tak nie postępują- skarcił ją  łagodnie. Posłusznie odgarnęła z twarzy długie kosmyki ukazując światu szramę, która mimo upływu czasu dalej była zaczerwieniona.- Jesteś piękna, skarbie- dodał i pochylił się składając pocałunek na oszpeconym policzku.
- Dziękuję- odpowiedziała rumieniąc się nieznacznie. Mimo, że opiekował się nią od trzech lat zawsze czerwieniła się słysząc od niego komplement, była tylko dzieckiem łasym na pochwały.- Mistrzu- zaczęła niepewnie, a widząc ponaglający wzrok dokończyła posłusznie.- Możemy wrócić do domu? Nie podoba mi się tutaj.
-Jeśli chcesz.- Ze zrozumieniem skinął głową. Objął dziewczynę wraz z nią znikając w kłębach dymu.
* Kilka lat później*
   Pocierała palcami oszpecony policzek obserwując w lustrze swe odbicie. Marszczyła lekko brwi, martwiła się o opiekuna, mimo że dzięki swej religii był nieśmiertelny. Gdy po północy drzwi otworzyły się z cichym trzaskiem dziewczynka poderwała się z fotela i zrzuciwszy koc na podłogę wpadła w objęcia zakrwawionego jashinisty. 
-Hidan -sama- mruknęła wtulając się mocno. Mimo zmęczenia objął ją mocno, zadowolony powitaniem.- Martwiła się!
-Niepotrzebnie, mała- stwierdził starannie powstrzymując uśmiech.- Wszystkiego najlepszego- dodał, łobuzersko potargał jej włosy unosząc przy tym brwi. 
Prychnęła, jednak zaraz uśmiechnęła się delikatnie.- Dziękuję, mistrzu.- Jak miło, że pamiętał! Promieniała niczym słoneczko, gdy odprowadzał ją do łóżka. Wślizgnęła się posłusznie pod puszystą, brązową kołdrę i opadła na poduszki przytulając się do małego, pluszowego niedźwiadka polarnego, którego mężczyzna wręczył jej na siódme urodziny. 
-Wykąpię się i poczytam ci bajkę, jeśli nie będziesz spać- obiecał całując ją w czoło.
   Gdy szarowłosy zniknął za drzwiami łazienki wtuliła twarz w misia uśmiechając lekko, nie doczekała   powrotu opiekuna, zasnęła zadowolona.
   Obudziła się, jak tylko łagodne promienie porannego słońca musnęły jej oszpecony policzek. Rozchyliła powieki ukazując światu czekoladowe oczy i wypuściwszy z objęć maskotkę przeciągnęła się leniwie. Czując zapach smażonej na maśle jajecznicy poderwała się zwinnie z łóżka i otuliła nieco za dużym szlafrokiem bezszelestnie idąc do kuchni.
   Pobladła zauważając brak mężczyzny w pomieszczeniu, mimo że zawsze na nią czekał. Podeszła do herbaty i zanurzając w niej wargi zmarszczyła lekko brwi, napój był zimny. Podniosła czerwony zwój i otworzyła go zwinnymi palcami czym prędzej siadając, by zaraz zająć się czytaniem. 

   " Moja droga, Lyss
Dziękuję Ci za zaufanie jakim mnie obdarzyłaś doskonale wiedząc kim jestem i co robię. Niestety, muszę je zawieść, odchodzę, by ratować Twe życie, drogie dziecko. 
Nie próbuj mnie szukać, lecz trenuj!
Możesz zostać kim tylko zapragniesz, pamiętaj o tym! Miej marzenia i walcz za nie, a wiele osiągniesz. 
    Musiałem odejść, lecz gdy nadejdzie czas wrócę, znajdę Cię i wszystko wytłumaczę. 
Zrozumiesz wszystko, gdy będziesz starsza, obiecuję. 
Wszystko czego potrzebujesz znajdziesz w moim pokoju, dokładnie ponumerowane byś uczyła się od deski do deski. 
Trzymaj się, mała. Za kilka dni zjawi się u Ciebie mój przyjaciel, jest nieco... osobliwy, nie bój się go, nie zrobi Ci krzywdy.
Zaufaj mi, wierzę w Ciebie.
                                                                               Kocham Cię Alysso,
                                                                                                         Hidan."

_____
Prolog i pierwsza notka za nami. Ktoś czyta? Jeśli tak notkę dodam najpóźniej w piątek, jeśli nie, dodam ją dla samej siebie gdy znajdę nieco czasu.  Jashin z wami!